„Kto Otrzymuje Twoje Pieniądze, Powinien Cię Odwiedzać”: Synowa Odmawia Przyjazdu z Wnukami do Babci
Czasami zastanawiam się, jak to się stało, że zostałam sama w tej małej wiosce. Mój dom jest pełen wspomnień, ale teraz wydaje się pusty i cichy. Każdego ranka wstaję wcześnie, by zająć się ogrodem. To jedyne, co trzyma mnie przy zdrowych zmysłach. Kwiaty, które pielęgnuję, są jak moi przyjaciele. Rozmawiam z nimi, choć wiem, że nie odpowiedzą.
Mój syn, Tomek, mieszka daleko stąd, w dużym mieście. Kiedyś odwiedzał mnie częściej, ale teraz jego wizyty stały się rzadkością. Zawsze mówi, że jest zajęty pracą i rodziną. Rozumiem to, naprawdę rozumiem. Ale serce boli mnie na myśl o tym, że nie widzę moich wnuków.
Pewnego dnia zadzwoniłam do Tomka. „Cześć, mamo,” usłyszałam jego głos po drugiej stronie słuchawki. „Jak się masz?”
„Jestem dobrze, synku,” odpowiedziałam. „Tylko tęsknię za tobą i dziećmi. Może moglibyście przyjechać na weekend?”
„Nie wiem, mamo,” odpowiedział z wahaniem. „Ania mówi, że mamy dużo do zrobienia tutaj.”
Zawsze to samo. Ania, moja synowa, nigdy nie była chętna do odwiedzin. Nie wiem dlaczego. Zawsze starałam się być dla niej miła i pomocna.
„Rozumiem,” powiedziałam cicho. „Ale wiesz, kto otrzymuje twoje pieniądze, powinien cię odwiedzać.”
Tomek milczał przez chwilę. „Mamo, to nie tak,” powiedział w końcu. „Po prostu mamy teraz trudny czas.”
Zakończyliśmy rozmowę, a ja poczułam się jeszcze bardziej samotna. Wróciłam do ogrodu, próbując zająć myśli czymś innym.
Kilka dni później dostałam list od Tomka. Pisał o tym, jak bardzo jest zajęty i jak trudno jest mu znaleźć czas na wizytę. Wspomniał też o Ani i dzieciach, jak dobrze sobie radzą w szkole i pracy.
Czytając te słowa, poczułam łzy napływające do oczu. Chciałam być częścią ich życia, widzieć jak dorastają moje wnuki. Ale zamiast tego byłam tutaj, sama.
Czas mijał, a ja coraz bardziej zamykałam się w sobie. Sąsiedzi czasem zaglądali do mnie, pytając jak się czuję. „Dobrze,” odpowiadałam zawsze z uśmiechem. Ale wewnętrznie czułam się opuszczona.
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Zawsze były dla mnie czasem radości i spotkań rodzinnych. Ale teraz wiedziałam, że spędzę je sama.
W Wigilię usiadłam przy stole z jednym nakryciem. Zapaliłam świecę i spojrzałam na puste krzesła wokół mnie. Wspomnienia dawnych świąt wróciły do mnie jak fala.
Zadzwonił telefon. To był Tomek. „Wesołych Świąt, mamo,” powiedział.
„Wesołych Świąt,” odpowiedziałam z trudem powstrzymując łzy.
„Przepraszam, że nas tam nie ma,” dodał.
„Rozumiem,” powiedziałam cicho.
Po rozmowie usiadłam przy oknie i patrzyłam na padający śnieg. Wiedziałam, że muszę zaakceptować swoją samotność i znaleźć w niej spokój.