„Wyrzuciłam Syna i Zamieszkałam z Synową: Nie Żałuję, Ale Żałuję, że Nie Postawiłam się Mu Wcześniej”

Czasami życie zmusza nas do podjęcia decyzji, które wydają się niemożliwe do zrozumienia dla innych. Tak było w moim przypadku, kiedy wyrzuciłam mojego syna z domu i zamieszkałam z jego żoną. Moja rodzina patrzy na mnie jak na osobę, która straciła rozum, ale ja wiem, że zrobiłam to, co musiałam.

Mój syn, Piotr, zawsze był trudnym dzieckiem. Po śmierci mojego męża, który był dla mnie całym światem, Piotr stał się jeszcze bardziej nie do zniesienia. Mój mąż, Janek, był wspaniałym człowiekiem. Wysoki, ciemnowłosy, o szerokich ramionach i brązowych oczach. Jego głos był jak aksamit, a jego obecność dawała mi poczucie bezpieczeństwa.

Po jego odejściu wszystko się zmieniło. Piotr zaczął mnie traktować jak kogoś, kto nie ma prawa do własnego zdania. „Mamo, co ty wiesz o życiu?” – mówił często z pogardą w głosie. Przez lata znosiłam jego zachowanie, myśląc, że to minie. Ale nie minęło.

Pewnego dnia, po kolejnej kłótni, powiedziałam mu: „Piotrze, nie mogę już tego znieść. Musisz się wyprowadzić.” Był w szoku. „Co ty mówisz? To mój dom!” – krzyczał. Ale ja byłam zdecydowana. „Nie, to mój dom i nie chcę cię tu więcej widzieć.”

Zamieszkałam z moją synową, Anią. Była dla mnie jak córka, której nigdy nie miałam. „Mamo, nie martw się. Zawsze możesz na mnie liczyć” – powiedziała mi pewnego wieczoru, kiedy siedziałyśmy razem przy herbacie.

Jednak życie z Anią nie było łatwe. Choć była dla mnie dobra, czułam się jak intruz w jej życiu. „Mamo, może powinnaś porozmawiać z Piotrem?” – zaproponowała pewnego dnia. Ale ja wiedziałam, że to nic nie da.

Czas mijał, a ja coraz bardziej czułam się samotna. Moja rodzina odwróciła się ode mnie, a ja zaczęłam żałować, że nie postawiłam się Piotrowi wcześniej. Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej.

Dziś siedzę sama w małym pokoju u Ani i zastanawiam się nad swoim życiem. Nie żałuję decyzji o wyrzuceniu Piotra z domu, ale żałuję, że nie miałam odwagi zrobić tego wcześniej. Może wtedy miałabym jeszcze szansę na szczęśliwe życie.