Cisza między nami: Opowieść matki z Mazur o utraconej więzi z córką
— Zuzia, odbierz… Proszę cię, odbierz… — szeptałam do telefonu, patrząc na wyświetlacz, który po raz kolejny zgasł bez odpowiedzi. Siedziałam przy kuchennym stole w naszym mieszkaniu w Olsztynie, a cisza wypełniała cały dom. Mój mąż, Andrzej, odwrócił się od telewizora i rzucił: — Daj jej spokój, może jest zajęta. — Ale ja czułam, że coś jest nie tak. Zuzanna zawsze dzwoniła, nawet jeśli nie miała czasu. Od kiedy wyszła za Michała i przeprowadziła się do jego rodzinnej wsi pod Mrągowem, kontakt stawał się coraz rzadszy. Najpierw były to krótkie rozmowy, potem tylko wiadomości, aż w końcu… cisza.
Nie spałam tej nocy. W głowie kłębiły mi się myśli: „Może jest chora? Może coś się stało?” Nad ranem podjęłam decyzję. Spakowałam kilka rzeczy do torby i ruszyłam na dworzec. Andrzej tylko westchnął: — Przesadzasz. Ale ja wiedziałam swoje.
Podróż autobusem ciągnęła się w nieskończoność. Za oknem przesuwały się mazurskie pola i lasy. Wysiadłam na przystanku w środku niczego. Dom Michała i Zuzi stał na końcu wsi, otoczony starymi jabłoniami. Drzwi otworzył mi teść mojej córki, pan Stanisław. Spojrzał na mnie chłodno:
— A czego pani tu szuka?
— Przyjechałam do córki. Nie odbiera telefonów.
— Zajęta jest. W polu pomaga.
Nie zaprosił mnie do środka. Stałam więc na ganku, czekając. Po chwili zobaczyłam Zuzannę idącą przez podwórko z wiadrem w ręku. Była bledsza niż zwykle, a pod oczami miała ciemne cienie.
— Mamo? Co ty tu robisz? — zapytała cicho.
— Martwiłam się o ciebie! Dlaczego nie dzwonisz?
Zuzia spojrzała na teścia, potem na mnie. Przez chwilę widziałam w jej oczach błysk dawnej radości, ale zaraz zgasł.
— Nie miałam czasu… — wymamrotała.
— Zuziu, porozmawiajmy na osobności — poprosiłam.
Weszłyśmy do kuchni. Pachniało tam wilgocią i starym mydłem. Usiadłyśmy przy stole. Chciałam ją przytulić, ale odsunęła się.
— Co się dzieje? — zapytałam szeptem.
Zuzia spuściła wzrok.
— Nic… Wszystko w porządku.
— Nie wierzę ci. Znam cię lepiej niż ktokolwiek inny.
Wtedy usłyszałyśmy kroki. Do kuchni wszedł Michał. Spojrzał na mnie z niechęcią:
— Co tu robisz?
— Przyjechałam zobaczyć się z córką.
— Nie było trzeba. Zuzanna ma tu wszystko, czego potrzebuje.
Zuzia zadrżała. Michał położył jej rękę na ramieniu — mocno, za mocno.
— Idź do pokoju — powiedział jej cicho.
Patrzyłam bezradnie, jak moja córka wychodzi posłusznie z kuchni. Michał został ze mną sam na sam.
— Proszę nie wtrącać się w nasze sprawy rodzinne — powiedział zimno.
— Jest moją córką! Widzę, że coś jest nie tak!
— Proszę wracać do Olsztyna.
Wyszłam z domu roztrzęsiona. Stałam na podwórku i płakałam. Po chwili Zuzia wyszła za mną.
— Mamo… Proszę cię… Nie rób sceny…
— On cię krzywdzi? — zapytałam drżącym głosem.
Zuzia spojrzała mi prosto w oczy i pierwszy raz od dawna zobaczyłam w nich strach.
— Nie mogę rozmawiać… On wszystko słyszy…
Objęłam ją mocno.
— Zuzia, zabieram cię stąd! — szepnęłam gorączkowo.
Ale ona tylko pokręciła głową:
— Nie mogę… On groził, że jeśli odejdę… zrobi coś złego…
Serce mi pękało. Czułam się bezsilna jak nigdy dotąd. Wróciłam do Olsztyna z poczuciem klęski i winy. Przez kolejne dni nie mogłam spać ani jeść. Andrzej powtarzał:
— To dorosła kobieta, sama musi sobie poradzić.
Ale ja wiedziałam, że nie mogę zostawić jej samej. Po kilku dniach zadzwoniła do mnie sąsiadka z tej wsi:
— Pani Zofio, widziałam pani córkę… Wygląda źle… Może trzeba coś zrobić?
To był impuls. Pojechałam tam jeszcze raz — tym razem z policją. Michał został zatrzymany za przemoc domową po tym, jak sąsiadka zeznała o krzykach i płaczu dochodzącym z domu nocami. Zuzia trafiła do mnie do Olsztyna — była cicha, zamknięta w sobie, długo nie chciała rozmawiać.
Minęły miesiące zanim zaczęła wracać do siebie. Nasza relacja już nigdy nie była taka sama jak dawniej — pojawiło się między nami coś trudnego do opisania: wdzięczność pomieszana z żalem i poczuciem winy.
Często zastanawiam się: czy mogłam zrobić coś wcześniej? Czy matka powinna zawsze wiedzieć wszystko o swoim dziecku? A może są rzeczy, których nigdy nie będziemy w stanie ochronić przed światem? Co wy byście zrobili na moim miejscu?