W wieku 55 lat, Wawrzyniec odkrywa nową miłość w sąsiedztwie i zastanawia się nad rozwodem w obliczu rodzinnych napięć
Myśl o opuszczeniu Blanki, swojej partnerki od ponad trzech dekad, wypełniała Wawrzyńca poczuciem winy. Zbudowali razem życie, przetrwali burze i świętowali triumfy. Jednakże, nie mógł uciec od uczucia, że ich małżeństwo stało się bardziej o towarzystwie niż o pasji. Blanka wydawała się zadowolona z ich rutyny, znajdując pocieszenie w swoim klubie książki i w ogrodnictwie, pozornie ślepa na rosnącą między nimi dystans.
Wawrzyniec zawsze uważał się za oddanego męża i ojca. Poślubiając Blankę 32 lata temu, ich wspólne życie zostało zbudowane na wspólnych marzeniach, wzajemnym szacunku i radości z wychowywania ich dwojga dzieci, Tadeusza i Łucji. Jednakże, w miarę upływu lat i wyjazdu ich dzieci, by zbudować własne życie, Wawrzyniec odczuwał narastające poczucie pustki. Kiedyś pełen życia dom, teraz był cichy, zbyt cichy.
Pewnego cichego wieczoru, Sabina wprowadziła się do sąsiedztwa. Z jej żywym duchem i ciepłym uśmiechem, wniosła nową energię do okolicy. Wawrzyniec zaoferował się, by pomóc jej się zadomowić, oferta, która zapoczątkowała początek przyjaźni, której nie zdawał sobie sprawy, że tak desperacko szukał.
W miarę jak tygodnie przekształcały się w miesiące, uczucia Wawrzyńca do Sabiny pogłębiały się. Dzielili się długimi rozmowami, śmiechem i zainteresowaniami, których Blanka nigdy nie podzielała z nim. Po raz pierwszy od wielu lat, Wawrzyniec czuł się żywy, zrozumiany i naprawdę szczęśliwy. Jednakże, to nowe szczęście nie było bez swoich cieni.
Myśl o rozwodzie wisiała nad Wawrzyńcem jak ciemna chmura. Wiedział, że jego decyzja wpłynęłaby nie tylko na Blankę, ale również wywołałaby szok w jego rodzinie. Tadeusz i Łucja, choć dorośli z własnymi życiami, mieli silne opinie na temat małżeństwa i zaangażowania, wartości głęboko zakorzenione przez ich wychowanie. Wawrzyniec obawiał się ich osądu, możliwości rozpadu i etykietki mężczyzny, który porzucił swoją rodzinę dla kryzysu średniowiecza.
Pomimo swoich uczuć do Sabiny, Wawrzyniec czuł się sparaliżowany strachem. Wyobrażał sobie rodzinne spotkania bez niego, pogardę swoich dzieci i dezaprobatę przyjaciół, którzy znali go i Blankę jako jedność przez dekady. Ciężar tych obaw ostatecznie skłonił go do wycofania się od Sabiny, odepchnął ją w próbie daremnej ocalenia swojego małżeństwa i utrzymania fasady szczęśliwej rodziny.
Ostatecznie, Wawrzyniec wybrał drogę najmniejszego oporu, pozostając z Blanką z obowiązku i strachu. Sabina, ze złamanym sercem przez jego decyzję, przeprowadziła się, pozostawiając Wawrzyńca, by zmierzył się z rzeczywistością swoich wyborów. Cisza jego domu, kiedyś źródło dyskomfortu, stała się stałym przypomnieniem tego, co mogło być.
W miarę jak miesiące przekształcały się w lata, relacja Wawrzyńca z jego rodziną pozostawała nienaruszona na powierzchni, ale podwodne prądy jego niespełnionych pragnień i marzeń pozostawiały go z głębokim poczuciem straty. Zdał sobie sprawę zbyt późno, że w swoim strachu przed utratą akceptacji rodziny, poświęcił swoją szansę na prawdziwe szczęście.