Głodna Sąsiadka, Która Nigdy Nie Znalazła Spokoju
Janek mieszkał z rodzicami w skromnym wynajmowanym mieszkaniu w małym miasteczku w Polsce. Życie było proste, ale wygodne dla nich. Jednak ich sąsiedzi byli zupełnie inną historią. Rodzina z sąsiedztwa zdawała się nieustannie zmagać z problemami, a dla wszystkich było zagadką, dlaczego nigdy nie mieli wystarczająco pieniędzy na nawet najbardziej podstawowe potrzeby.
Mała dziewczynka z sąsiedztwa, Emilka, była zawsze głodna. Była w wieku Janka, może rok młodsza, a jej oczy zawsze nosiły głęboki smutek, który trudno było zignorować. Janek często widział ją siedzącą na schodach ich budynku, trzymającą się za brzuch i patrzącą tęsknie na torby z zakupami, które niosła jego matka.
Ojciec Emilki był alkoholikiem. Rzadko widywano go trzeźwego i często powodował zakłócenia w okolicy swoim głośnym, bełkotliwym krzykiem i chaotycznym zachowaniem. Matka Emilki była natomiast cichą kobietą, która zdawała się poddać życiu. Rzadko opuszczała ich mieszkanie, a kiedy to robiła, poruszała się jak cień, unikając kontaktu wzrokowego z kimkolwiek.
Matka Janka, pani Kowalska, miała dobre serce. Nie mogła znieść widoku cierpiącej Emilki i często zapraszała ją na posiłki. Pakowała też dodatkowe jedzenie i dyskretnie przekazywała je matce Emilki, kiedy tylko ją widziała. Mimo własnych ograniczonych środków, Kowalscy wierzyli w dzielenie się tym, co mieli.
Janek obserwował to wszystko z mieszanką ciekawości i smutku. Nie mógł zrozumieć, dlaczego rodzina Emilki była w tak trudnej sytuacji. Pewnego dnia zebrał odwagę, by zapytać o to swoją matkę.
„Mamo, dlaczego Emilka jest zawsze głodna? Dlaczego nie mają wystarczająco jedzenia?” zapytał.
Pani Kowalska westchnęła głęboko i spojrzała na syna zmęczonymi oczami. „Janku, czasami życie nie jest sprawiedliwe. Ojciec Emilki ma problem z alkoholem i to pochłania wszystkie ich pieniądze. Jej matka jest zbyt wyczerpana, by coś z tym zrobić.”
Janek skinął głową, próbując pojąć złożoność sytuacji. Poczuł ukłucie bezradności, ale także silne pragnienie, by coś zrobić dla Emilki.
W miarę upływu miesięcy sytuacja rodziny Emilki tylko się pogarszała. Picie jej ojca nasiliło się, a zakłócenia stały się częstsze i bardziej gwałtowne. Kilkakrotnie wzywano policję, ale nic się nie zmieniało.
Pewnego zimowego wieczoru Janek usłyszał głośne krzyki zza ściany, po których nastąpiła ogłuszająca cisza. Pobiegł do okna i zobaczył Emilkę stojącą na śniegu, boso i drżącą. Bez zastanowienia chwycił koc i wybiegł na zewnątrz, by ją nim owinąć.
„Emilka, wszystko w porządku?” zapytał drżącym głosem.
Spojrzała na niego zapłakanymi oczami i pokręciła głową. „Nie mogę tam wrócić,” wyszeptała.
Janek zaprowadził ją do swojego mieszkania, gdzie jego rodzice już rozmawiali przez telefon z policją. Starali się jak najlepiej pocieszyć Emilkę, ale szkody już zostały wyrządzone.
Tej nocy przyjechały władze i zabrały Emilkę oraz jej matkę. Janek nigdy więcej ich nie zobaczył. Słyszał plotki, że trafiły do schroniska, a ojciec Emilki został aresztowany za przemoc domową.
Lata mijały, a Janek często myślał o Emilce. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek znalazła spokój, czy życie nadal było dla niej walką. Wspomnienie jej smutnych oczu prześladowało go, będąc stałym przypomnieniem o surowych realiach, z jakimi niektórzy ludzie muszą się zmagać.