Zmagania w Supermarkecie: Historia Babci Heleny

Stałam przed wejściem do supermarketu, czując jak serce bije mi szybciej z każdym krokiem, który miałam postawić do środka. To był jeden z tych dni, kiedy musiałam zrobić większe zakupy, a każda taka wyprawa była dla mnie wyzwaniem. Mam na imię Helena i mam 78 lat. Kiedyś zakupy były dla mnie przyjemnością, ale teraz stały się prawdziwym testem mojej cierpliwości i wytrzymałości.

Weszłam do środka, a przede mną rozciągały się niekończące się rzędy półek pełnych produktów. Z każdej strony otaczały mnie kolorowe etykiety i migające reklamy, które miały przyciągnąć uwagę młodszych klientów. Dla mnie były one jedynie źródłem dezorientacji. „Czy mogę w czymś pomóc?” – usłyszałam nagle głos młodego pracownika sklepu. Spojrzałam na niego z wdzięcznością, ale jednocześnie z poczuciem wstydu, że potrzebuję pomocy w czymś tak prostym jak zakupy.

„Szukam cukru, ale nie mogę go znaleźć” – odpowiedziałam niepewnie. Młody człowiek uśmiechnął się i wskazał mi kierunek. „Jest na końcu tej alejki, po lewej stronie.” Podziękowałam mu i ruszyłam w stronę wskazanego miejsca. Ale zanim tam dotarłam, musiałam przebrnąć przez tłum ludzi, którzy zdawali się nie zauważać mojej obecności.

Kiedy w końcu dotarłam do półki z cukrem, okazało się, że jest on umieszczony na najwyższej półce. Westchnęłam ciężko, próbując sięgnąć po opakowanie. Moje ręce drżały z wysiłku, a ja czułam się bezradna. W tym momencie podeszła do mnie młoda kobieta z dzieckiem w wózku. „Czy mogę pani pomóc?” – zapytała z uśmiechem. „Tak, bardzo proszę” – odpowiedziałam z ulgą.

To była tylko jedna z wielu sytuacji, które pokazują, jak trudno jest starszym ludziom poruszać się w nowoczesnych supermarketach. Nie chodzi tylko o fizyczne przeszkody, takie jak wysoko umieszczone produkty czy ciężkie wózki na zakupy. To także kwestia technologii, która dla wielu z nas jest nie do ogarnięcia. Kasy samoobsługowe, aplikacje mobilne do skanowania produktów – to wszystko sprawia, że czuję się zagubiona i wykluczona.

Pamiętam dzień, kiedy po raz pierwszy spróbowałam skorzystać z kasy samoobsługowej. Stałam przed nią, czując się jak dziecko przed tablicą pełną niezrozumiałych symboli. Próbowałam zeskanować produkt, ale maszyna nie reagowała. „Proszę przyłożyć kod kreskowy bliżej skanera” – powiedział mi pracownik sklepu, który zauważył moje zmagania. Zrobiłam to, ale nadal nic się nie działo. W końcu musiałam poprosić o pomoc.

Często zastanawiam się, dlaczego sklepy nie mogą być bardziej przyjazne dla starszych osób. Dlaczego nie ma więcej miejsc do siedzenia dla tych, którzy potrzebują odpoczynku? Dlaczego produkty nie są umieszczane na wysokości dostępnej dla każdego? Dlaczego technologia musi być tak skomplikowana?

Moje dzieci często mówią mi, że powinnam robić zakupy online. Ale dla mnie to jeszcze większe wyzwanie niż fizyczna wizyta w sklepie. Komputer to dla mnie tajemnicze urządzenie pełne pułapek i błędów. Boję się, że coś zamówię nie tak albo że ktoś ukradnie moje dane.

Czasami czuję się jak relikt przeszłości w świecie pędzącym ku przyszłości. Ale wiem też, że nie jestem sama. Wielu moich rówieśników zmaga się z podobnymi problemami. Spotykamy się czasem na ławce przed sklepem i dzielimy swoimi doświadczeniami. „Czy to naprawdę musi być takie trudne?” – pytamy siebie nawzajem.

Na koniec dnia wracam do domu zmęczona i sfrustrowana. Ale wiem, że muszę dalej walczyć o swoje miejsce w tym świecie. Może kiedyś ktoś usłyszy nasze głosy i coś się zmieni.

Czy naprawdę tak trudno jest dostrzec potrzeby starszych ludzi? Czy świat musi być miejscem tylko dla młodych i sprawnych? Może czas zacząć myśleć o wszystkich pokoleniach i tworzyć przestrzeń przyjazną dla każdego.