Czy miłość może odbudować zaufanie? Moja walka o przebaczenie po zdradzie męża
— Nie wierzę ci, Paweł! — krzyknęłam, czując jak łzy palą mnie w policzki. Stałam na środku naszego salonu, trzymając w ręku jego telefon, na którym widniały wiadomości od niej. Od tej kobiety, której imienia nie potrafiłam nawet wypowiedzieć bez goryczy. — Jak mogłeś mi to zrobić?
Paweł patrzył na mnie z rozpaczą w oczach, jakby szukał słów, które mogłyby cokolwiek naprawić. — Magda, to był błąd… Ja… ja nie wiem, co się stało. To nic nie znaczyło.
Nic nie znaczyło? Dla niego może nie, ale dla mnie to był koniec świata. Przez siedem lat budowaliśmy razem życie — wspólne mieszkanie na Pradze, wakacje nad Bałtykiem, niedzielne obiady u mojej mamy. Myślałam, że jesteśmy szczęśliwi. Że jesteśmy silni. A teraz wszystko rozsypało się jak domek z kart.
Wybiegłam z mieszkania, trzaskając drzwiami tak mocno, że aż sąsiadka z naprzeciwka wychyliła się przez wizjer. Nie miałam dokąd pójść, więc poszłam do parku. Siedziałam na ławce, patrząc na bawiące się dzieci i zakochane pary. W głowie miałam tylko jedno pytanie: dlaczego?
Telefon dzwonił bez przerwy. Paweł. Mama. Moja siostra Anka. W końcu odebrałam od niej.
— Magda? Co się stało?
Nie potrafiłam mówić. Tylko płakałam.
— Przyjedź do mnie — powiedziała cicho. — Zrobię ci herbatę.
U Anki zawsze czułam się bezpiecznie. Siedziałyśmy na kanapie, a ona głaskała mnie po włosach jak wtedy, gdy byłam mała i bałam się burzy.
— On cię nie był wart — powiedziała stanowczo. — Zawsze był jakiś taki… nieobecny.
— Ale ja go kocham — wyszeptałam. — I myślałam, że on mnie też.
Przez kolejne dni żyłam jak w letargu. Nie jadłam, nie spałam. Paweł pisał długie maile, zostawiał wiadomości pod drzwiami. Przyszedł nawet pod blok Anki z bukietem tulipanów, moich ulubionych.
— Magda, błagam cię… Pozwól mi to naprawić — mówił przez domofon.
Nie wiedziałam, co robić. Z jednej strony chciałam go znienawidzić, wyrzucić z serca i życia raz na zawsze. Z drugiej — tęskniłam za nim każdej nocy.
Mama powtarzała: — Ludzie popełniają błędy, ale zdrada to już za dużo. Tata by ci powiedział: nie daj się poniewierać.
Ale tata odszedł od nas, gdy miałam dziesięć lat. Też przez inną kobietę.
Czy byłam skazana na powtarzanie tego samego schematu?
Po tygodniu wróciłam do naszego mieszkania tylko po rzeczy. Paweł siedział przy stole, blady i wychudzony.
— Magda… Proszę cię…
— Dlaczego? — zapytałam cicho.
Zaczął płakać. Pierwszy raz widziałam go tak rozbitego.
— Byłem głupi. Samotny. Ty ciągle w pracy, ja też… To się po prostu stało. Ale to ty jesteś moim domem.
Chciałam go przytulić i jednocześnie uderzyć. Wyszedł z siebie i stanął obok mnie, próbując dotknąć mojej dłoni.
— Daj mi szansę to naprawić. Pójdziemy na terapię, zrobię wszystko…
Nie odpowiedziałam. Wzięłam walizkę i wyszłam.
Przez kolejne tygodnie żyliśmy osobno. Ja u Anki, on sam w naszym mieszkaniu. Spotykaliśmy się tylko na terapii małżeńskiej — to była jego inicjatywa.
— Zdrada to nie tylko seks — mówiła terapeutka, pani Ewa. — To złamane zaufanie. Czy jesteście gotowi je odbudować?
Nie wiedziałam. Każda rozmowa bolała jak otwieranie świeżej rany.
— Czego się boisz najbardziej? — zapytała mnie kiedyś pani Ewa.
— Że już nigdy mu nie uwierzę — odpowiedziałam szczerze.
Paweł milczał. Potem powiedział: — Boję się, że już nigdy mnie nie pokochasz tak jak kiedyś.
Czasem myślałam o tej kobiecie. Kim była? Czy była ładniejsza ode mnie? Młodsza? Lepsza w czymkolwiek? Zżerała mnie zazdrość i poczucie winy jednocześnie.
Anka próbowała mnie przekonać:
— Ludzie się zmieniają, ale rany zostają na zawsze. Chcesz żyć z kimś, komu nie ufasz?
Mama była bardziej wyrozumiała:
— Jeśli go kochasz i on naprawdę żałuje… Może warto spróbować jeszcze raz?
W pracy wszyscy udawali, że nic nie wiedzą, ale widziałam ich spojrzenia. Koleżanka z biura szepnęła kiedyś:
— Ja bym mu nie wybaczyła…
Ale czy ja naprawdę chcę być sama?
Po dwóch miesiącach Paweł poprosił mnie o spotkanie w naszej ulubionej kawiarni na Saskiej Kępie.
— Magda… Nie oczekuję cudów ani natychmiastowego przebaczenia. Chcę tylko być przy tobie i pokazać ci, że się zmieniłem.
Patrzyłam na niego długo. Widziałam w nim strach i nadzieję jednocześnie.
— Nie wiem jeszcze, czy potrafię ci wybaczyć — powiedziałam szczerze. — Ale chcę spróbować.
To był początek długiej drogi. Każdego dnia musiałam walczyć ze swoimi demonami: zazdrością, gniewem, żalem. Paweł starał się jak nigdy wcześniej — gotował kolacje, pisał liściki zostawiane na poduszce, przytulał mnie bez słów.
Ale czasem budziłam się w nocy z lękiem: a jeśli on znowu mnie skrzywdzi? Czy można naprawdę zapomnieć o zdradzie?
Minął rok od tamtego dnia. Jesteśmy razem, choć już nigdy nie będziemy tacy sami jak kiedyś. Może bardziej dojrzali? Może bardziej ostrożni?
Czasem patrzę na Pawła i zastanawiam się: czy miłość naprawdę wystarczy, by odbudować zaufanie? Czy wy byście wybaczyli? A może są rzeczy, których serce nigdy nie zapomina?