Czwartek, w którym straciłam dom babci: Rodzinna rozmowa, która zmieniła wszystko

– Zosiu, usiądź proszę. – Głos mamy był cichy, ale stanowczy. W pokoju panowała dziwna cisza, jakby powietrze zgęstniało od niewypowiedzianych słów. Siedziałam na brzegu kanapy, obok mnie mój brat, Michał. On był spokojny, nawet lekko uśmiechnięty, jakby wiedział coś, czego ja nie wiedziałam.

Od tygodni czekałam na ten dzień. Po śmierci babci jej dom stał się dla nas symbolem rodzinnych wspomnień – miejscem, gdzie spędzałam każde wakacje, gdzie uczyłam się piec szarlotkę i gdzie pierwszy raz zakochałam się w sąsiedzie z naprzeciwka. Wiedziałam, że dom trzeba będzie podzielić, ale wierzyłam, że rodzice podejdą do tego sprawiedliwie.

– Chcemy z wami porozmawiać o domu babci – zaczął tata. – To nie jest łatwa decyzja, ale musimy ją podjąć.

Michał spojrzał na mnie kątem oka. Zawsze był ulubieńcem rodziców – starszy, bardziej odpowiedzialny, z dobrą pracą w Warszawie. Ja zostałam w naszym rodzinnym miasteczku, pracowałam w bibliotece i opiekowałam się rodzicami, kiedy byli chorzy. Czułam, że to ja byłam bliżej babci przez ostatnie lata jej życia.

– Ustaliliśmy z mamą – kontynuował tata – że dom babci przekażemy Michałowi.

Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Przez chwilę nie mogłam złapać tchu. Spojrzałam na mamę, szukając wsparcia, ale ona tylko spuściła wzrok.

– Jak to? – wyszeptałam. – Przecież rozmawialiśmy o tym tyle razy… Mieliśmy podzielić dom na pół albo sprzedać i podzielić pieniądze.

Michał odchrząknął. – Zosiu, ja mam rodzinę, dzieci… Potrzebujemy większego miejsca. Ty przecież masz swoje mieszkanie.

– Ale to nie jest sprawiedliwe! – głos mi się załamał. – Przez ostatnie lata to ja opiekowałam się babcią. Byłam przy niej do końca. Ty nawet nie przyjeżdżałeś na święta!

Mama w końcu podniosła wzrok. W jej oczach widziałam łzy. – Kochanie… Wiem, ile dla ciebie znaczy ten dom. Ale Michał ma trudniej… Kredyt, dzieci… Ty sobie poradzisz.

Zacisnęłam pięści. W głowie kłębiły mi się wspomnienia: zapach świeżo upieczonego chleba w kuchni babci, jej ciepłe dłonie na moich policzkach, wieczory przy kominku. Czy naprawdę to wszystko miało trafić do Michała tylko dlatego, że miał większą rodzinę?

– A co ze mną? – spytałam cicho. – Czy moje uczucia nic nie znaczą?

Tata westchnął ciężko. – Zosiu… To trudna decyzja dla nas wszystkich. Możemy ci pomóc finansowo w inny sposób.

Poczułam się zdradzona. Przez całe życie starałam się być dobrą córką, pomagać rodzicom i babci. Teraz miałam zostać z niczym? Michał patrzył na mnie z wyższością, jakby już wygrał tę walkę.

– Nie chcę waszych pieniędzy – powiedziałam przez łzy. – Chciałam tylko sprawiedliwości.

Wstałam gwałtownie i wybiegłam z pokoju. Na korytarzu usiadłam na schodach i zaczęłam płakać. Słyszałam za sobą kroki mamy.

– Zosiu… Proszę cię…

– Mamo, dlaczego zawsze on? Dlaczego zawsze Michał dostaje wszystko?

Mama usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem. – To nie tak… Po prostu chcemy dla was jak najlepiej.

– Ale czy ktoś zapytał mnie, czego ja chcę?

Milczała długo. W końcu powiedziała: – Przepraszam.

Wróciłam do siebie późnym wieczorem. Całą noc nie mogłam zasnąć. W głowie słyszałam tylko jedno pytanie: czy naprawdę jestem mniej ważna tylko dlatego, że jestem kobietą? Czy to dlatego zawsze muszę ustępować?

Następnego dnia zadzwonił Michał.

– Zosia… Nie gniewaj się na mnie. Rodzice tak zdecydowali…

– A ty się na to zgodziłeś bez słowa sprzeciwu?

– Mam swoje problemy… Nie rozumiesz tego.

– Może gdybyś był bliżej rodziny przez te wszystkie lata, zrozumiałbyś więcej niż tylko własne potrzeby.

Rozłączyłam się bez pożegnania.

Przez kolejne dni unikałam rodziców i brata. W pracy byłam rozkojarzona, nie mogłam skupić się na książkach ani rozmowach z czytelnikami. Czułam się jak cień samej siebie.

W końcu postanowiłam napisać list do rodziców:

„Kochani,
Nie potrafię pogodzić się z waszą decyzją. Czuję się zraniona i pominięta. Dom babci był dla mnie czymś więcej niż tylko budynkiem – to były wspomnienia, miłość i bezpieczeństwo. Rozumiem wasze argumenty, ale nie mogę zaakceptować niesprawiedliwości. Potrzebuję czasu i przestrzeni, żeby to wszystko przemyśleć.”

Nie wiem, co będzie dalej. Może kiedyś wybaczę rodzicom i bratu. Może znajdę w sobie siłę, żeby zostawić przeszłość za sobą i zacząć nowe życie bez domu babci.

Czasem zastanawiam się: czy rodzina naprawdę powinna dzielić nas majątek? Czy warto poświęcać relacje dla rzeczy materialnych? A może to właśnie takie sytuacje pokazują nam prawdziwe oblicze bliskich?