Sekret, który rozdarł nasze serca: Historia Szymona

— Szymku, nie mam dużo czasu — jej głos był ledwo słyszalny, a dłonie drżały, gdy ściskała moją. W pokoju pachniało lekarstwami i czymś nieuchwytnym, co zawsze towarzyszyło szpitalnym salom — strachem i nadzieją jednocześnie. Spojrzałem na Zofię, moją starszą siostrę, która przez całe życie była dla mnie kimś więcej niż tylko rodzeństwem. Była moją matką, opiekunką, powierniczką. Teraz leżała przede mną słaba i blada, a jej oczy błyszczały od łez.

— Obiecaj mi, że nie powiesz Krzysztofowi ani Alicji tego, co ci teraz powiem — szepnęła. — I zrobisz wszystko, by po mojej śmierci w rodzinie był spokój.

Zacisnąłem zęby. Czułem, że to będzie coś, co zmieni wszystko. Ale jak mogłem odmówić jej ostatniej prośby? Skinąłem głową.

— Obiecuję — wyszeptałem.

Zofia zamknęła oczy na chwilę, jakby zbierała siły. — Twój ojciec… nie był twoim ojcem. Byłeś owocem krótkiego romansu mamy z innym mężczyzną. Tylko ja o tym wiedziałam. Mama poprosiła mnie, żebym nigdy nikomu nie mówiła. Tata cię pokochał jak własnego syna, ale… Krzysztof i Alicja nie mają pojęcia.

Poczułem, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi. Przez chwilę nie mogłem oddychać. Wszystko, co wiedziałem o sobie i o naszej rodzinie, nagle straciło sens.

— Dlaczego mi to mówisz? — zapytałem drżącym głosem.

— Bo musisz wiedzieć, kim jesteś. Ale nie możesz pozwolić, by ta prawda zniszczyła was wszystkich. Proszę cię… — Jej głos zgasł, a ja poczułem łzy na policzkach.

Zofia odeszła dwa dni później. Pogrzeb był cichy, rodzinny. Krzysztof płakał jak dziecko, Alicja tuliła się do mnie i powtarzała: „Teraz tylko my zostaliśmy”. Patrzyłem na nich i czułem się jak oszust. Tajemnica Zofii paliła mnie od środka.

Przez kolejne tygodnie chodziłem jak cień. Praca w warsztacie samochodowym przestała mnie cieszyć. W domu unikałem spojrzeń Krzysztofa i Alicji. Każde ich słowo wydawało mi się podejrzane. Czy oni coś wiedzą? Czy domyślają się?

Pewnego wieczoru Krzysztof przyszedł do mnie z butelką piwa.

— Szymon, co się z tobą dzieje? Od śmierci Zofii jesteś nie do poznania.

Chciałem mu powiedzieć prawdę. Chciałem wykrzyczeć: „Nie jestem twoim bratem!” Ale przypomniałem sobie obietnicę daną Zofii. Zamiast tego wzruszyłem ramionami.

— Po prostu za nią tęsknię.

Krzysztof poklepał mnie po ramieniu.

— Wszyscy tęsknimy. Ale musimy trzymać się razem.

Te słowa bolały bardziej niż cokolwiek innego.

Minęły miesiące. Tajemnica zaczęła mnie niszczyć. Stałem się nerwowy, wybuchowy. Kłóciłem się z Alicją o drobiazgi, unikałem rodzinnych spotkań. W końcu matka Krzysztofa i Alicji — a moja przybrana matka — zapytała:

— Szymon, czy coś się stało? Czuję, że oddalasz się od nas.

Nie mogłem już dłużej wytrzymać. Wybiegłem z domu i przez godzinę błąkałem się po ulicach Krakowa. W końcu usiadłem na ławce w parku i rozpłakałem się jak dziecko.

Wtedy zadzwonił telefon. To była Alicja.

— Szymon, wróć do domu. Proszę cię.

Wróciłem. W salonie siedzieli wszyscy: Krzysztof, Alicja i nasza matka.

— Szymon — zaczęła matka — jeśli masz jakiś problem, musisz nam powiedzieć. Jesteśmy rodziną.

Spojrzałem na nich i poczułem ogromny ciężar na sercu. Czy miałem prawo ich okłamywać? Czy obietnica dana Zofii była ważniejsza niż prawda?

— Nie mogę wam powiedzieć — wyszeptałem w końcu. — Obiecałem Zofii…

Zapadła cisza. Krzysztof spojrzał na mnie ze złością.

— Co jej obiecałeś? Że nas zostawisz? Że przestaniesz być naszym bratem?

Alicja zaczęła płakać.

— Szymon, nie rób nam tego…

Wyszedłem z domu tej nocy i przez kilka dni nie wracałem. Spałem u znajomego z pracy, próbując poukładać sobie wszystko w głowie. Czy powinienem złamać obietnicę? Czy prawda naprawdę wyzwala?

W końcu wróciłem do domu. Rodzina przyjęła mnie chłodno, ale dali mi szansę na rozmowę.

— Szymon — powiedziała matka — cokolwiek się stało, jesteś naszym synem. Zawsze będziesz częścią tej rodziny.

Te słowa sprawiły, że coś we mnie pękło. Zrozumiałem wtedy, że rodzina to nie tylko więzy krwi czy tajemnice z przeszłości. To wybór, który podejmujemy każdego dnia.

Do dziś noszę w sobie sekret Zofii. Czasem budzę się w nocy i zastanawiam się: czy dobrze zrobiłem? Czy można budować szczęście na kłamstwie? A może są tajemnice, które lepiej zostawić w ukryciu?

Może wy mi powiecie: co byście zrobili na moim miejscu?