Kiedy rachunek za wesele zniszczył nasze marzenia: Prawda, która rozdarła rodzinę
– Mamo, czy możesz mi to powtórzyć jeszcze raz? – mój głos drżał, a w gardle czułam gulę. Stałam w kuchni rodziców Tomka, otoczona zapachem bigosu i świeżo upieczonego sernika, które miały jutro trafić na stół weselny. Ale teraz wszystko wydawało się gorzkie.
Pani Grażyna spojrzała na mnie z zakłopotaniem. – Kasiu, naprawdę nam przykro, ale nie damy rady przelać tych pieniędzy. Mieliśmy nadzieję, że coś się zmieni, ale… – urwała, patrząc na swojego męża. Pan Marian spuścił wzrok.
– Ale przecież zaprosiliście całą rodzinę z Poznania! – wybuchłam. – To miała być wasza część! My z rodzicami już wszystko opłaciliśmy, a wy mieliście tylko dorzucić się do sali i orkiestry!
Tomek wszedł do kuchni, słysząc podniesione głosy. – Co się dzieje?
– Twój ojciec i matka nie mają pieniędzy na wesele! – powiedziałam przez łzy. – A jutro ślub!
Tomek spojrzał na rodziców, potem na mnie. – Mamo? Tato?
– Synu, nie chcieliśmy cię martwić… Twój ojciec stracił pracę dwa miesiące temu. Nie mówiliśmy ci, bo myśleliśmy, że szybko coś znajdzie… – głos pani Grażyny łamał się coraz bardziej.
Czułam, jak świat mi się wali. Przez ostatnie pół roku planowałam każdy szczegół tego dnia. Zrezygnowałam z drogiej sukni, żeby wystarczyło na orkiestrę. Moi rodzice wzięli kredyt na salę. A teraz? Zabraknie nam kilkunastu tysięcy złotych.
– I co teraz? – spytałam cicho. – Mamy odwołać wesele? Powiedzieć wszystkim gościom, że nie będzie zabawy?
Tomek objął mnie ramieniem. – Kasiu, coś wymyślimy.
Ale ja już wiedziałam, że nie będzie dobrze. W głowie słyszałam głos mamy: „Nie ufaj obietnicom, tylko faktom”.
Wieczorem siedzieliśmy z Tomkiem na ławce przed domem jego rodziców. Cisza była ciężka jak ołów.
– Może powinniśmy po prostu wziąć ślub w urzędzie i tyle – powiedziałam gorzko.
– Przepraszam cię za nich – wyszeptał Tomek. – Nie wiedziałem…
– Ale to nie zmienia faktu, że twoja rodzina zaprosiła czterdzieści osób! Kto za nich zapłaci? Moi rodzice już nie mają z czego!
Tomek milczał długo. W końcu powiedział: – Może pożyczymy od mojej babci? Albo spróbuję sprzedać motor…
Poczułam złość i bezsilność. To miał być nasz dzień, a zamienił się w koszmar liczenia pieniędzy.
Następnego dnia rano przyszli moi rodzice. Mama była blada jak ściana.
– Kasiu, nie martw się – powiedziała cicho. – Zrobimy to wesele nawet na kredyt. Nie pozwolimy ci się wstydzić przed rodziną Tomka.
Ale ja już nie chciałam tego wesela. Chciałam tylko uciec, schować się przed wszystkimi oczami pełnymi litości.
W kościele patrzyłam na Tomka i czułam żal. Czy naprawdę chcę zaczynać wspólne życie od długów i kłamstw?
Po ceremonii usiedliśmy z rodzicami przy stole w sali weselnej. Goście bawili się, orkiestra grała „Sto lat”, a ja miałam ochotę płakać.
W pewnym momencie podeszła do mnie ciotka Tomka z Poznania.
– Kasiu, słyszałam, że twoi rodzice wszystko opłacili… To bardzo szlachetne z ich strony. Ale czy to sprawiedliwe?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Widziałam kątem oka, jak pani Grażyna spuszcza wzrok.
Wieczorem wybuchła awantura. Mój tata nie wytrzymał i przy wszystkich powiedział:
– Marianie, obiecałeś dorzucić się do wesela! To nie jest uczciwe wobec naszej córki!
Goście ucichli. Pan Marian zaczął tłumaczyć się ze łzami w oczach.
– Straciłem pracę… Nie chciałem nikogo zawieść…
Wszyscy patrzyli na nas z mieszanką współczucia i zażenowania.
Po weselu wróciliśmy z Tomkiem do wynajmowanego mieszkania w Warszawie. Przez kilka tygodni prawie ze sobą nie rozmawialiśmy.
– Kasiu, proszę cię… Nie możemy pozwolić, żeby pieniądze nas rozdzieliły – mówił Tomek pewnego wieczoru.
Ale ja już byłam inna. Straciłam zaufanie do jego rodziny i do niego samego. Czy naprawdę mogę budować przyszłość na takich fundamentach?
Dziś minął rok od tamtego dnia. Spłacamy kredyt za wesele, a relacje z teściami są chłodne jak lód. Czasem patrzę na Tomka i zastanawiam się: czy gdybyśmy wtedy odwołali wesele, byłabym szczęśliwsza? Czy miłość naprawdę wystarczy, by przetrwać rodzinne tajemnice i finansowe rozczarowania?
Czy ktoś z was też musiał wybierać między marzeniami a rzeczywistością? Jak poradziliście sobie z zawiedzionym zaufaniem?