Odmówiłam opieki nad wnuczką i straciłam rodzinę – czy naprawdę jestem egoistką?

– Mamo, nie rozumiem, jak możesz nam to robić! – głos mojej córki, Magdy, drżał od złości i rozczarowania. Stała w progu mojego mieszkania, ściskając w dłoni dziecięcy plecak. Jej mąż, Tomek, stał za nią z ponurą miną. Wnuczka Zosia patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, nie rozumiejąc jeszcze, że właśnie rozgrywa się coś ważnego.

– Magda, ja po prostu nie mogę – powiedziałam cicho, czując jak serce wali mi w piersi. – Jestem zmęczona. Mam swoje sprawy, lekarza, rehabilitację… Nie dam rady codziennie odbierać Zosi ze szkoły i siedzieć z nią do wieczora.

– Ale przecież zawsze nam pomagałaś! – Magda podniosła głos. – Wszyscy liczyliśmy na ciebie. To tylko kilka tygodni, zanim Tomek dostanie nową pracę!

– To nie jest tylko kilka tygodni – przerwałam jej, czując jak łzy napływają mi do oczu. – Od lat wszystko jest „na chwilę”, a ja już nie mam siły.

Zapadła cisza. Tomek spojrzał na mnie z wyrzutem. Zosia zaczęła płakać.

Kiedy zamknęły się za nimi drzwi, usiadłam na kanapie i rozpłakałam się jak dziecko. Przez całe życie byłam dla wszystkich: dla męża, który zmarł pięć lat temu po długiej chorobie; dla dzieci, które zawsze mogły na mnie liczyć; dla wnuczki, którą kocham nad życie. Ale teraz moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Kolana bolały tak bardzo, że czasem nie mogłam zejść po schodach. Lekarz mówił jasno: „Pani Anno, musi pani odpocząć”.

Przez kolejne dni telefon milczał. Nie było porannych wiadomości od Magdy, nie było zdjęć Zosi z przedszkola. Czułam się jak trędowata. Sąsiadka, pani Halina, zapukała któregoś dnia z ciastem.

– Coś się stało? – zapytała delikatnie.

Opowiedziałam jej wszystko. Słuchała uważnie, kiwając głową.

– Wiesz, Aniu – powiedziała w końcu – czasem trzeba pomyśleć o sobie. Twoje dzieci są dorosłe. Mają swoje życie. Ty też masz prawo do odpoczynku.

Ale czy naprawdę miałam? Przez całe życie uczono mnie, że matka i babcia powinna być zawsze dostępna. Nawet kiedy bolało, nawet kiedy miałam gorączkę albo złamane serce.

Wieczorem zadzwonił mój syn, Paweł.

– Mamo, co ty wyprawiasz? – zapytał bez przywitania. – Magda płacze cały czas. Zosia tęskni za tobą. Nie możesz tak po prostu odmówić!

– Pawle, ja naprawdę nie daję rady – odpowiedziałam drżącym głosem. – Potrzebuję trochę czasu dla siebie.

– Wszyscy potrzebujemy czasu! Ale rodzina to rodzina! – rzucił i rozłączył się.

Czułam się winna. Przez kolejne dni chodziłam jak cień po mieszkaniu. Próbowałam zająć się książką, robótkami ręcznymi, ale myśli ciągle wracały do Magdy i Zosi. Czy rzeczywiście byłam taka zła? Czy jedno „nie” przekreślało wszystkie lata poświęceń?

W niedzielę poszłam do kościoła. Siedziałam w ławce i patrzyłam na rodziny wokół mnie: matki z dziećmi, babcie z wnukami. Poczułam ukłucie zazdrości i żalu. Po mszy podeszła do mnie znajoma z chóru.

– Aniu, słyszałam… – zaczęła niepewnie. – Wiesz, ja też kiedyś musiałam powiedzieć „nie” moim dzieciom. Bolało, ale potem zrozumieli.

Czy moja rodzina też kiedyś zrozumie?

Minęły dwa tygodnie ciszy. W końcu Magda napisała krótkiego SMS-a: „Nie wiem, kiedy się zobaczymy”. Zosia przestała dzwonić na dobranoc.

Któregoś dnia usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Zosię z Tomkiem.

– Babciu… – Zosia wtuliła się we mnie mocno. – Tęskniłam za tobą.

Tomek stał z boku, wyraźnie skruszony.

– Przepraszam, pani Anno – powiedział cicho. – Chyba wszyscy byliśmy niesprawiedliwi.

Usiedliśmy razem w kuchni. Zosia opowiadała o szkole, a ja słuchałam jej z bijącym sercem. Tomek spojrzał na mnie poważnie.

– Magda jeszcze jest zła… Ale chyba zaczyna rozumieć. Może po prostu wszyscy za bardzo przywykliśmy do tego, że zawsze pani jest.

Po ich wyjściu długo siedziałam w ciszy. Wiedziałam już, że nie wrócę do dawnej roli „babci na każde wezwanie”. Musiałam nauczyć się mówić „nie” bez poczucia winy.

Ale czy rodzina kiedykolwiek mi to wybaczy? Czy można być dobrą matką i babcią, nie zapominając o sobie?

Czasem patrzę w lustro i pytam samą siebie: czy naprawdę jestem egoistką? A może po prostu w końcu zasłużyłam na odrobinę spokoju? Co wy o tym myślicie?