Czy można wybaczyć zdradę? Moja historia o miłości, rodzinie i przebaczeniu

— Mamo, musisz wrócić do domu. Tata… on… — głos mojej córki, Oli, drżał przez telefon. Stałam na przystanku autobusowym, ściskając w dłoni siatkę z zakupami. W powietrzu wisiała burza, a ja czułam, że zaraz pęknę razem z niebem.

— Co się stało? — zapytałam, choć już wiedziałam, że to nie będzie nic dobrego.

— Tata jest z tą kobietą. Widziałam ich razem w kawiarni na rynku. Trzymali się za ręce…

Poczułam, jak świat wiruje. Przez chwilę miałam ochotę rzucić wszystko i uciec gdzieś daleko. Ale przecież nie mogłam. Ola miała dopiero siedemnaście lat, a jej brat Kuba właśnie kończył podstawówkę. Byłam im potrzebna. Musiałam być silna.

Wróciłam do domu szybciej niż zwykle. Andrzej siedział przy stole w kuchni, jakby nic się nie stało. Na stole parowała herbata, a obok leżała gazeta. Spojrzał na mnie i od razu wiedziałam, że wie.

— Chcesz o czymś porozmawiać? — zapytałam cicho.

Przez chwilę milczał, patrząc w okno. W końcu westchnął ciężko.

— To nie tak, jak myślisz…

— A jak? — przerwałam mu ostro. — Ola widziała cię z nią. Trzymałeś ją za rękę.

Andrzej spuścił głowę. — To tylko koleżanka z pracy. Pomagałem jej…

— Nie kłam — przerwałam mu znowu. — Wiem, co widziała Ola. Wiem też, co czuję.

Wtedy pękłam. Łzy popłynęły mi po policzkach, a Andrzej tylko siedział i patrzył na swoje dłonie. Przez następne dni w domu panowała cisza. Dzieci chodziły na palcach, a ja próbowałam nie rozpaść się na kawałki.

Wieczorami leżałam w łóżku i zastanawiałam się, gdzie popełniłam błąd. Czy byłam zbyt zajęta pracą? Czy za mało go kochałam? A może to po prostu życie?

Pewnego dnia Ola przyszła do mnie do pokoju.

— Mamo, nie płacz już — powiedziała cicho. — Może tata wróci do nas…

Przytuliłam ją mocno. — Nie wiem, córeczko. Ale musimy być razem, cokolwiek się stanie.

Tydzień później Andrzej spakował walizkę i wyszedł z domu. Nie powiedział dokąd idzie ani kiedy wróci. Zostawił tylko kartkę: „Przepraszam”.

Zostałam sama z dziećmi i tysiącem pytań bez odpowiedzi. Musiałam nauczyć się żyć od nowa — płacić rachunki, robić zakupy, pomagać Kubie w lekcjach i pocieszać Olę, która coraz częściej zamykała się w swoim pokoju.

Najgorsze były święta. Wigilia bez Andrzeja była jak niedokończona kolęda. Kuba płakał przy stole, a Ola udawała, że wszystko jest w porządku.

Minęły miesiące. Zaczęłam chodzić na terapię dla kobiet po zdradzie. Poznałam tam Anię i Magdę — każda z nas miała swoją historię, ale łączył nas ból i nadzieja na lepsze jutro.

Pewnego dnia dostałam SMS-a od Andrzeja: „Mogę przyjść porozmawiać?”

Serce mi zamarło. Nie wiedziałam, czy jestem gotowa go zobaczyć.

Przyszedł wieczorem. Był chudszy, starszy o kilka lat, jakby życie go przygniotło.

— Przepraszam — powiedział na wejściu. — Zawiodłem cię i dzieci. Ale nie potrafię żyć bez was.

Patrzyłam na niego długo w milczeniu.

— Dlaczego? — zapytałam tylko.

Andrzej spuścił głowę.

— Sam nie wiem… Byłem zmęczony codziennością, szukałem czegoś nowego… Ale to był błąd. Zrozumiałem to dopiero teraz.

Nie odpowiedziałam od razu. W głowie miałam tysiące myśli: czy można wybaczyć zdradę? Czy warto próbować jeszcze raz?

Dzieci patrzyły na nas z nadzieją w oczach.

— Mamo…? — szepnął Kuba.

Wtedy poczułam, że muszę spróbować — dla nich i dla siebie.

Zaczęliśmy powoli odbudowywać nasze życie. Było trudno — czasem miałam ochotę krzyczeć ze złości i bólu, czasem płakać ze szczęścia, gdy widziałam uśmiech dzieci.

Dziś minęły dwa lata od tamtych wydarzeń. Nie jesteśmy już tacy sami jak kiedyś, ale jesteśmy razem. Nauczyliśmy się rozmawiać o swoich uczuciach i słuchać siebie nawzajem.

Czasem zastanawiam się: czy można naprawdę wybaczyć zdradę? Czy miłość jest silniejsza niż ból? A może to tylko złudzenie? Co Wy o tym myślicie?