Mąż wręczył mi pismo o alimenty na mamę – czy rodzina to tylko obowiązek?
– Anka, masz list polecony – powiedział Michał, stawiając kopertę na stole. Jego głos był spokojny, ale w oczach widziałam niepokój. Otarłam ręce o fartuch i sięgnęłam po kopertę. Zanim ją otworzyłam, poczułam znajome ukłucie w żołądku – to samo, które towarzyszyło mi zawsze, gdy pojawiało się coś związanego z moją matką.
Rozdarłam kopertę. Przeczytałam pierwsze zdania i poczułam, jak świat wiruje. „Wzywam Panią do płacenia alimentów na rzecz matki…” – głosił urzędowy ton. Dalej były wyliczenia: ile powinnam płacić, groźby sądowe, jeśli odmówię. Michał patrzył na mnie pytająco.
– O co chodzi? – zapytał cicho.
Nie odpowiedziałam od razu. W głowie miałam obrazy z dzieciństwa: zimne mieszkanie w bloku na Pradze, matka krzycząca na mnie za rozlaną herbatę, jej wieczne pretensje i fochy. Ojca nie było – odszedł, gdy miałam siedem lat. Matka nigdy nie pozwoliła mi o tym zapomnieć.
– To od mojej mamy – powiedziałam w końcu, głos mi drżał. – Chce ode mnie alimentów.
Michał usiadł naprzeciwko mnie. – Ale… przecież ona nigdy ci nie pomagała. Zawsze mówiłaś, że nie macie kontaktu.
– Bo nie mamy – odpowiedziałam ostro. – Od lat nie rozmawiamy. Ostatni raz widziałam ją na pogrzebie babci. Nawet wtedy nie potrafiła powstrzymać się od wyrzutów.
Przez następne dni list leżał na stole jak bomba zegarowa. Michał próbował mnie pocieszać, ale widziałam, że nie rozumie. Wychował się w normalnej rodzinie – jego rodzice pomagali mu przy remoncie mieszkania, opiekowali się naszym synkiem, gdy musieliśmy zostać dłużej w pracy. Dla niego rodzina to wsparcie.
Dla mnie? Rodzina to była wieczna walka o akceptację i miłość, której nigdy nie dostałam.
Wieczorem zadzwoniła moja siostra, Kasia.
– Anka, dostałaś też ten list? – zapytała bez przywitania.
– Tak. I co zamierzasz?
– Nie wiem… Wiesz, mama jest chora, nie pracuje już od roku. Ale przecież ona nas całe życie traktowała jak służące! Pamiętasz, jak zamknęła mnie na balkonie za to, że przyniosłam tróję z matematyki?
Pamiętałam aż za dobrze.
– Kasia, ja nie chcę płacić za jej błędy – powiedziałam cicho.
– Ale jeśli pójdzie do sądu… Może nas zmusić.
Przez kolejne dni nie mogłam spać. W pracy byłam rozkojarzona. Koleżanka z biura zapytała:
– Coś się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
Chciałam jej opowiedzieć, ale bałam się oceny. W Polsce o takich rzeczach się nie mówi – rodzina to świętość. Ale czy naprawdę?
W końcu zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam do mamy.
– Czego chcesz? – zapytała chłodno.
– Dostałam twój list. Naprawdę chcesz mnie ciągać po sądach?
– Nie mam wyjścia – odpowiedziała bez emocji. – Nie mam pieniędzy na leki ani jedzenie. Ty masz dobrą pracę, męża… Należy mi się coś od ciebie.
Zacisnęłam pięści.
– A należało mi się coś od ciebie przez te wszystkie lata? Miłość? Bezpieczeństwo?
Usłyszałam tylko ciszę po drugiej stronie.
Po tej rozmowie długo płakałam. Michał próbował mnie przekonać:
– Może powinnaś jej pomóc? Nawet symbolicznie?
Ale ja czułam bunt. Dlaczego mam pomagać komuś, kto nigdy nie był dla mnie matką?
W końcu przyszło wezwanie do sądu. Siedziałam na ławce obok Kasi. Mama przyszła z adwokatem z urzędu.
Sędzia spojrzał na nas surowo:
– Czy panie są gotowe podjąć rozmowę mediacyjną?
Mama nawet na mnie nie spojrzała.
Po rozprawie Kasia powiedziała:
– Może podzielimy się kosztami? Będzie mniej bolało.
Ale ja wiedziałam, że to nie chodzi o pieniądze. Chodzi o sprawiedliwość. O to, czy można zmusić dziecko do opieki nad rodzicem, który nigdy nie był rodzicem.
Wieczorem usiadłam przy oknie i patrzyłam na światła miasta. Michał objął mnie ramieniem.
– Co zrobisz? – zapytał cicho.
Nie wiedziałam. W Polsce prawo jest jasne: dzieci mają obowiązek alimentacyjny wobec rodziców w potrzebie. Ale czy prawo bierze pod uwagę ból i krzywdy z przeszłości?
Może powinnam wybaczyć? Może powinnam pomóc? A może czasem trzeba postawić granicę?
Patrzę na mojego synka i myślę: czy kiedyś on będzie musiał wybierać między sercem a obowiązkiem wobec mnie?
Czy rodzina to tylko obowiązek? Czy można kochać kogoś tylko dlatego, że jest twoją matką?