List do mojego przyszłego ja: Pułapki starzenia się

Gdy siadam, by to napisać, słońce zachodzi, rzucając długie cienie na mój biurko. Nazywam się Maciej, i dzisiaj poczułem potrzebę napisania listu do mojego przyszłego ja. Nie z obawy przed zapomnieniem kim jestem – choć to możliwość, której całkowicie wykluczyć nie mogę – ale aby przypomnieć sobie o pułapkach, których mam nadzieję uniknąć, nawigując przez późniejsze lata mojego życia.

Dorastając, obserwowałem, jak moi dziadkowie i ich przyjaciele mierzą się z wyzwaniami starzenia. Mój dziadek, Janusz, był człowiekiem, który kochał kontrolę, zawsze planując swój następny ruch. Ale w miarę starzenia, jego upór w dążeniu do niezależności bez akceptacji pomocy prowadził do jego izolacji. Moja babcia, Anna, z kolei stała się nadmiernie zależna od leków, aby rozwiązać swoje problemy zdrowotne, co tylko pogłębiało jej problemy.

Był też Zbigniew, przyjaciel rodziny, który odmówił zaprzestania prowadzenia samochodu pomimo pogarszającego się wzroku, co skutkowało tragicznym wypadkiem, którego można było uniknąć. I Krzysztof, który nigdy nie chciał obciążać nikogo swoimi kłopotami, trzymał swoje uczucia w sobie, aż było za późno, by ktokolwiek mógł pomóc.

Te historie, te życia, pozostały ze mną, i w miarę starzenia, widzę w sobie fragmenty ich. Widzę upór Janusza, zależność Anny od szybkich rozwiązań, zaprzeczenie Zbigniewa swoim ograniczeniom i milczące cierpienie Krzysztofa. To te cechy chciałbym uniknąć, a jednak znajduję je wkradające się do mojego życia.

Zacząłem zauważać znaki. Moją niechęć do proszenia o pomoc, gdy walczę z zadaniami, które kiedyś były łatwe. Moją tendencję do sięgania po butelkę z tabletkami zamiast adresowania podstawowej przyczyny mojego dyskomfortu. Moje uparte przekonanie, że nadal mogę robić wszystko, co kiedyś, pomimo jasnych sygnałów wysyłanych przez moje ciało. I ciszę, odmowę obciążania innych moimi zmartwieniami i lękami.

Ten list to przypomnienie dla mojego przyszłego ja: nie podążaj tą ścieżką. Szukaj pomocy, gdy jej potrzebujesz, i akceptuj ją, gdy jest oferowana. Zrozum, że leki to nie panaceum. Rozpoznaj swoje ograniczenia i dostosuj się do nich, zamiast zaprzeczać, że istnieją. I co najważniejsze, komunikuj się z otoczeniem. Dziel się swoimi obawami, bólami i radościami.

Zamykając ten list, nie jestem naiwny. Wiem, że samo napisanie go nie zmieni biegu mojego życia. Nie zapobiegnie Alzheimerowi, ani nie ochroni mnie przed mnogością problemów zdrowotnych, które niesie ze sobą starzenie. Ale być może, gdy natknę się na niego w przyszłości, posłuży jako delikatne szturchnięcie. Przypomnienie, by wybrać inną ścieżkę niż ta, którą widziałem prowadzącą do żalu.

Niestety, życie nie zawsze słucha ostrzeżeń naszego przeszłego ja. Pomimo moich najlepszych intencji, znajduję się na ścieżce podobnej do tych, których chciałem uniknąć. Moje zdrowie pogorszyło się, nie z braku wiedzy czy ostrzeżeń, ale z serii wyborów, które wydawały się nieistotne w tamtym czasie. Moja historia nie ma szczęśliwego zakończenia, ale to rzeczywistość, z którą wielu z nas się mierzy, starzejąc się. To przypomnienie, że choć nie zawsze możemy kontrolować nasz los, możemy kontrolować wybory, które podejmujemy po drodze.