Czy można wybaczyć mężowi, który wrócił po zdradzie? Moja historia o miłości, zdradzie i sile kobiety

– Mamo, ktoś jest pod drzwiami – głos Julki rozbrzmiał w przedpokoju, a ja poczułam, jak serce podskakuje mi do gardła. Był piątkowy wieczór, dzieci właśnie skończyły odrabiać lekcje, a ja próbowałam zebrać myśli po kolejnym ciężkim tygodniu w pracy. Nie spodziewałam się nikogo. Kiedy spojrzałam przez wizjer, zobaczyłam Ivana – mojego męża, którego nie widziałam od ponad roku.

Stał tam z bukietem zwiędłych róż i miną człowieka, który nie spał od kilku nocy. Przez chwilę miałam ochotę po prostu zamknąć drzwi i udawać, że go nie ma. Ale Julka już patrzyła na mnie wielkimi oczami, a Kuba wychylił się zza jej pleców.

– Mamo, to tata? – zapytał cicho.

Otworzyłam drzwi. Ivan wszedł powoli, jakby bał się, że zaraz się rozpadnie. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. W końcu odezwał się pierwszy:

– Aniu… Przepraszam. Wiem, że nie mam prawa tu być. Ale musiałem cię zobaczyć. Musiałem zobaczyć dzieci.

Zacisnęłam dłonie w pięści. Przez głowę przelatywały mi obrazy z ostatnich miesięcy: samotne noce, płacz dzieci, ich pytania o tatę, na które nie umiałam odpowiedzieć. I ta scena sprzed roku – kiedy spakował walizkę i powiedział: „Zakochałem się. Muszę spróbować”.

– Co tu robisz? – zapytałam chłodno.

Ivan spuścił wzrok.

– Wszystko zepsułem. Tamto… to nie miało sensu. Byłem głupi. Chciałem wrócić. Proszę cię…

Julka podeszła do niego niepewnie. Miała łzy w oczach.

– Tato… już nie będziesz nas zostawiał?

Ivan uklęknął i przytulił ją mocno. Kuba stał z boku, sztywny jak struna.

– Przepraszam was… Przepraszam – powtarzał szeptem.

Patrzyłam na tę scenę z mieszanką gniewu i żalu. Przez dwanaście lat byłam jego żoną. Wspólnie budowaliśmy dom, wychowywaliśmy dzieci, dzieliliśmy się codziennością – aż pewnego dnia wszystko runęło. Zostawił mnie dla młodszej kobiety z pracy – Magdy, która miała wtedy dwadzieścia sześć lat i uśmiech jak z reklamy pasty do zębów.

Pamiętam tamten dzień jak dziś. Ivan wrócił późno, nie patrzył mi w oczy. Powiedział tylko: „Muszę odejść”. Myślałam, że to żart. Ale on był poważny. Spakował się w godzinę i wyszedł bez słowa pożegnania do dzieci.

Pierwsze tygodnie były koszmarem. Nie spałam po nocach, płakałam w łazience, żeby dzieci nie słyszały. Musiałam być silna – dla nich. W pracy udawałam, że wszystko jest w porządku, choć w środku czułam się jak wrak człowieka.

Rodzina Ivana przestała się odzywać – jakby to była moja wina. Moja mama powtarzała: „Dasz radę, Aniu. Jesteś silna”. Ale ja czułam się słaba jak nigdy wcześniej.

Dzieci pytały o tatę codziennie. Julka pisała do niego wiadomości na Messengerze – czasem odpowiadał, czasem nie. Kuba zamknął się w sobie. Zaczął mieć problemy w szkole.

A teraz stał tu znowu – ten sam Ivan, tylko starszy, bardziej zmęczony i jakby… skruszony?

Usiedliśmy przy stole w kuchni. Dzieci poszły do swoich pokoi.

– Aniu… Ja wiem, że nie zasługuję na drugą szansę – zaczął cicho. – Ale tamto… to była pomyłka. Magda zostawiła mnie po pół roku. Zrozumiałem, co straciłem dopiero wtedy, gdy was zabrakło.

Patrzyłam na niego długo.

– Myślisz, że możesz tak po prostu wrócić? Po wszystkim?

– Nie oczekuję wybaczenia od razu… Chcę być znowu ojcem dla naszych dzieci. Chcę ci pomóc…

Poczułam gniew.

– A gdzie byłeś przez ostatni rok? Gdzie byłeś, kiedy Julka miała gorączkę przez trzy dni? Kiedy Kuba dostał jedynkę z matematyki i płakał całą noc? Kiedy nie miałam pieniędzy na nowe buty dla nich?

Ivan spuścił głowę.

– Wiem… Nie potrafię tego naprawić… Ale chcę spróbować.

Wstałam od stołu i wyszłam na balkon. Potrzebowałam powietrza. Spojrzałam na nasze podwórko – puste huśtawki, stara piaskownica zarosła trawą. Wszystko wyglądało tak samo jak rok temu – a jednak ja byłam już inną osobą.

Przez ten rok nauczyłam się żyć sama. Nauczyłam się naprawiać kran, rozliczać PIT-y i radzić sobie z awariami samochodu. Nauczyłam się być matką i ojcem jednocześnie.

Ale czy potrafię być znowu żoną? Czy potrafię zaufać Ivanowi?

Wieczorem dzieci przyszły do mnie do pokoju.

– Mamo… Tata mówił, że chce zostać na noc – powiedziała Julka niepewnie.

Spojrzałam na nią i na Kubę.

– A wy co o tym myślicie?

Julka wzruszyła ramionami.

– Chciałabym… żeby był z nami znowu.

Kuba milczał przez chwilę.

– Ja nie wiem… Boję się, że znowu odejdzie.

Przytuliłam ich oboje.

Wróciłam do kuchni. Ivan siedział przy stole ze spuszczoną głową.

– Możesz zostać na noc – powiedziałam chłodno – ale śpisz na kanapie w salonie.

Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Myśli kłębiły mi się w głowie: czy wybaczenie to słabość? Czy powinnam dać mu drugą szansę dla dzieci? A może powinnam myśleć tylko o sobie?

Rano Ivan zrobił śniadanie dla wszystkich – pierwszy raz od lat. Dzieci były szczęśliwe jak nigdy dotąd. Ale ja czułam ciężar decyzji na swoich barkach.

Minęły tygodnie. Ivan starał się jak mógł: odbierał dzieci ze szkoły, pomagał w domu, rozmawiał ze mną wieczorami o wszystkim i o niczym. Ale ja ciągle miałam przed oczami tamtą noc – jego walizkę i słowa: „Zakochałem się”.

Pewnego dnia spotkałam się z moją przyjaciółką Kasią.

– I co teraz zrobisz? – zapytała bez ogródek.

Westchnęłam ciężko.

– Nie wiem… Czasem mam ochotę go wyrzucić za drzwi. A czasem myślę, że może warto spróbować jeszcze raz – dla dzieci…

Kasia spojrzała na mnie uważnie.

– A dla siebie?

To pytanie wracało do mnie każdego wieczoru.

Dziś stoję przed lustrem i patrzę sobie prosto w oczy. Jestem silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Wiem już jedno: wybaczenie to nie jest prezent dla niego – to prezent dla mnie samej. Ale czy potrafię mu zaufać? Czy dam radę pokochać go jeszcze raz?

A wy… co byście zrobili na moim miejscu? Czy można naprawdę wybaczyć zdradę? Czy warto próbować jeszcze raz – czy lepiej zacząć nowe życie?