Kiedy Marek Odszedł do Młodszej, a Potem Wrócił z Pustym Portfelem – Moja Historia o Zdradzie i Odwadze

– Naprawdę myślisz, że nie wiem? – syknęłam przez zaciśnięte zęby, patrząc Markowi prosto w oczy. Stał w progu kuchni, z torbą w ręku, jakby już był gotowy do wyjścia. W powietrzu wisiał zapach świeżo zaparzonej kawy i czegoś jeszcze – czegoś gorzkiego, co nie miało nic wspólnego z poranną rutyną.

– O czym ty mówisz, Anka? – próbował się uśmiechnąć, ale jego oczy uciekały gdzieś w bok. Wiedziałam. Wiedziałam już od miesięcy. Te późne powroty, zapach damskich perfum na jego koszuli, coraz częstsze wyjazdy „służbowe”.

– O niej. O tej młodej blondynce spod trójki. Myślisz, że nie widziałam, jak na nią patrzysz? Jak ona na ciebie? – głos mi się załamał, ale nie pozwoliłam sobie na łzy. Nie przy nim.

Marek spuścił głowę. Przez chwilę milczał, a potem tylko westchnął ciężko.

– Anka… Ja… To nie tak miało być.

– To jak miało być? – przerwałam mu ostro. – Po dwudziestu dwóch latach małżeństwa zostawiasz mnie dla dziewczyny młodszej o dwadzieścia lat? Naprawdę?

Nie odpowiedział. Wyszedł. Trzasnął drzwiami tak mocno, że aż zadrżały szyby w oknach.

Zostałam sama. Syn, Michał, był już dorosły, studiował w innym mieście. W domu panowała cisza, która bolała bardziej niż jakiekolwiek słowa. Przez pierwsze tygodnie żyłam jak w transie – praca, dom, praca, dom. Każdego wieczoru siadałam przy kuchennym stole i patrzyłam na puste krzesło naprzeciwko. Czasem łapałam się na tym, że gotuję za dużo zupy albo nastawiam dwa kubki herbaty.

Wiedziałam, że Marek zamieszkał z tą dziewczyną – Kasią. Miała dwadzieścia sześć lat, była śliczna i zawsze uśmiechnięta. Mówiła mi „dzień dobry” na klatce schodowej jeszcze zanim zaczęła sypiać z moim mężem. Potem przestała.

Plotki rozchodziły się szybko. Sąsiadki patrzyły na mnie ze współczuciem albo z satysfakcją – trudno było odróżnić jedno od drugiego. Mama dzwoniła codziennie:

– Aniu, musisz być silna. Nie pozwól mu wrócić! – powtarzała jak mantrę.

Ale ja nie byłam silna. Przynajmniej nie wtedy. Każda noc była walką z samotnością i upokorzeniem. Czułam się stara, niepotrzebna, przegrana. Przeglądałam się w lustrze i widziałam tylko zmarszczki i siwe włosy.

Minęły miesiące. Zaczęłam powoli układać sobie życie na nowo. Zapisałam się na jogę, zaczęłam spotykać się z koleżankami z pracy na kawę po godzinach. Michał przyjeżdżał częściej – widziałam w jego oczach troskę i gniew na ojca.

Pewnego dnia zadzwonił domofon. Była sobota rano, robiłam porządki w szafie.

– Anka… To ja. Marek.

Serce mi stanęło. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam go – wychudzonego, z podkrążonymi oczami, w starym płaszczu.

– Możemy porozmawiać? – zapytał cicho.

Nie odpowiedziałam. Wpuściłam go do środka.

Usiadł przy stole i przez dłuższą chwilę milczał. W końcu zaczął mówić:

– Kasia… Ona… To nie było to, czego się spodziewałem. Myślałem, że będzie łatwiej… że będę szczęśliwszy… Ale ona tylko chciała pieniędzy. Ciągle coś kupowała, ciągle miała pretensje…

Patrzyłam na niego bez słowa. Widziałam w nim cień człowieka, którego kiedyś kochałam.

– Anka… Ja… Chciałbym wrócić. Proszę cię…

Poczułam w sobie gniew i żal naraz.

– Chcesz wrócić? Bo ci się kasa skończyła? Bo młoda okazała się za droga? – głos mi drżał ze złości.

Marek spuścił głowę.

– Przepraszam… Wiem, że zawaliłem wszystko…

Wstałam od stołu i spojrzałam mu prosto w oczy:

– Nie ma już do czego wracać, Marek. Nie jestem twoją przystanią na czas burzy. Musisz sobie radzić sam.

Wyszedł bez słowa.

Tamtego wieczoru długo siedziałam przy oknie i patrzyłam na puste ulice osiedla. Czułam ulgę i smutek jednocześnie. Wiedziałam już, że nie chcę żyć przeszłością.

Dziś minęły dwa lata od tamtych wydarzeń. Mam własne życie – może nie idealne, ale moje. Zaczęłam podróżować po Polsce z przyjaciółkami, odkrywam nowe pasje i cieszę się każdą chwilą spokoju.

Czasem zastanawiam się: ile kobiet przeżywa podobne historie? Ile z nas pozwala wrócić komuś tylko dlatego, że boimy się samotności? A może właśnie samotność jest szansą na nowy początek?

Czy wy też kiedyś musieliście wybrać siebie zamiast kogoś innego?