Rodzinne wakacje, które rozpadły się na kawałki: Prawda, której nie chciałam znać
— Magda, czy możesz w końcu przestać się wtrącać? — głos mojego męża, Piotra, odbił się echem po pustej plaży. Słońce właśnie zachodziło, a ja czułam, jakby cały świat walił mi się na głowę. Siedzieliśmy wokół ogniska: ja, Piotr, moja siostra Anka i jej syn Bartek. Miało być idealnie — rodzinny wyjazd pod namioty nad Bałtyk, z dala od miasta, telefonów i codziennych problemów. Ale już pierwszego wieczoru wszystko zaczęło się sypać.
Piotr od początku był spięty. Zawsze miał problem z Anką — uważał ją za zbyt wścibską i roszczeniową. Ja próbowałam łagodzić sytuację, ale czułam, że jestem między młotem a kowadłem. Bartek, nastolatek z wiecznym buntem na twarzy, tylko przewracał oczami i słuchał muzyki w słuchawkach.
— Przestańcie się kłócić! — Anka rzuciła patykiem w ognisko. — Przyjechaliśmy tu odpocząć, a nie słuchać waszych pretensji.
Zamilkliśmy na chwilę. Wpatrywałam się w płomienie, próbując przypomnieć sobie, dlaczego tak bardzo chciałam tego wyjazdu. Może dlatego, że ostatnio wszystko w domu było napięte? Piotr pracował po godzinach, ja czułam się coraz bardziej samotna. Chciałam poczuć bliskość rodziny, przypomnieć sobie dawne czasy, kiedy byliśmy szczęśliwi.
Następnego dnia pogoda się popsuła. Wiatr szarpał namiotami, a deszcz bębnił o płótno. Siedzieliśmy stłoczeni w jednym namiocie, grając w karty i próbując nie zwariować. Bartek zaczął się denerwować — chciał wracać do domu.
— Mamo, to bez sensu! — krzyczał. — Po co tu przyjechaliśmy? Tata by nas zabrał gdzieś do hotelu!
Anka spojrzała na mnie z wyrzutem. Wiedziałam, że jej rozwód ciągle ją boli. Piotr tylko wzruszył ramionami.
— Może twój tata miał rację — mruknął pod nosem.
— Piotr! — syknęłam. — Przestań!
Wyszłam z namiotu, żeby się przewietrzyć. Deszcz lał mi się po twarzy, ale nie obchodziło mnie to. Czułam się jak w pułapce. Zawsze byłam tą, która wszystko łagodziła, godziła wszystkich. Ale ile można?
Wieczorem Anka przyszła do mnie na spacer po plaży.
— Magda… — zaczęła niepewnie. — Muszę ci coś powiedzieć.
Zatrzymałam się i spojrzałam jej prosto w oczy.
— Co się stało?
— To o Piotrze…
Serce mi zamarło.
— Co z nim?
Anka zawahała się przez chwilę.
— Widziałam go kilka tygodni temu w kawiarni… z jakąś kobietą. Wyglądali… blisko.
Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Przez chwilę nie mogłam oddychać.
— Jesteś pewna?
— Tak. Nie chciałam ci mówić… Ale teraz… widzę, jak jesteś nieszczęśliwa.
Nie spałam tej nocy. Piotr leżał obok mnie w śpiworze, a ja patrzyłam w sufit namiotu i próbowałam poukładać myśli. Czy naprawdę mogło być coś na rzeczy? Ostatnio był nieobecny, unikał rozmów…
Następnego dnia postanowiłam z nim porozmawiać.
— Piotr, musimy pogadać — powiedziałam stanowczo.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
— O co chodzi?
— O ciebie i tę kobietę z kawiarni.
Zbladł. Przez chwilę milczał.
— To nie tak jak myślisz…
— To jak? — przerwałam mu drżącym głosem.
— Spotkałem się z nią kilka razy… To była koleżanka z pracy… Potrzebowałem rozmowy…
— Rozmowy? — łzy napłynęły mi do oczu. — Ze mną nie mogłeś porozmawiać?
Piotr spuścił głowę.
— Bałem się… że mnie nie zrozumiesz.
Wyszłam bez słowa. Na plaży spotkałam Ankę i Bartka. Bartek rzucił mi tylko krótkie „wszystko okej?”, ale nie odpowiedziałam. Czułam się pusta w środku.
Reszta wyjazdu była już tylko formalnością. Każdy dzień ciągnął się w nieskończoność. Nikt nie miał ochoty na rozmowy ani wspólne ogniska. Kiedy wracaliśmy do domu, czułam ulgę i żal jednocześnie.
Minęły tygodnie od powrotu znad morza. Piotr próbował naprawić nasze relacje, ale ja nie potrafiłam mu zaufać. Anka wspierała mnie jak mogła, ale wiedziałam, że muszę sama podjąć decyzję o przyszłości naszego małżeństwa.
Czasem zastanawiam się: czy gdybyśmy nie pojechali wtedy nad morze, wszystko wyglądałoby inaczej? Czy lepiej żyć w nieświadomości czy znać bolesną prawdę? Może czasem warto rozbić iluzję szczęścia, żeby zacząć budować coś prawdziwego?
A Wy? Czy mieliście kiedyś wakacje, które zmieniły Wasze życie na zawsze?