„Gdybyś nie wróciła wcześniej, nic byś nie wiedziała” – historia zdrady, która rozdarła moją rodzinę
— Co ty tu robisz?! — głos mojego męża, Adama, rozbrzmiał w kuchni jak wystrzał. Stał tam, zaskoczony, z rozpiętą koszulą i rozczochranymi włosami. Obok niego stała ona — Marta, nasza sąsiadka z trzeciego piętra, w moim szlafroku.
Zamarłam w progu. W rękach trzymałam siatki z zakupami: mąka, twaróg, cebula — wszystko, co potrzebne do pierogów ruskich dla mamy, która leżała w szpitalu po operacji. Miałam tylko na chwilę wpaść do domu, zrobić obiad i pojechać do niej z ciepłym jedzeniem. Ale teraz świat się zatrzymał.
— Przecież miałaś być w pracy do osiemnastej — powiedział Adam cicho, jakby to była moja wina.
— Mama zadzwoniła, że źle się czuje. Chciałam jej zrobić niespodziankę… — głos mi się załamał. Spojrzałam na Martę. Unikała mojego wzroku, nerwowo poprawiając pasek szlafroka.
— To nie tak jak myślisz — zaczął Adam. — To był impuls… Gdybyś nie wróciła wcześniej, nic byś nie wiedziała.
Te słowa uderzyły mnie mocniej niż wszystko inne. Jakby cała nasza dziesięcioletnia historia małżeńska była tylko fasadą. Przypomniałam sobie wszystkie wieczory spędzone razem, wspólne wakacje nad Bałtykiem, śmiech dzieci — Julki i Michała — którzy teraz byli u babci na wsi.
— Wyjdźcie stąd — wyszeptałam. — Oboje.
Adam próbował coś tłumaczyć, Marta płakała. Ale nie słuchałam już. Zamknęłam się w łazience i pozwoliłam łzom płynąć. Woda z kranu zagłuszała ich szepty za drzwiami.
Później siedziałam przy kuchennym stole, patrząc na rozrzucone składniki na pierogi. Próbowałam sobie przypomnieć, kiedy ostatnio Adam patrzył na mnie tak, jak kiedyś. Kiedy ostatni raz rozmawialiśmy o czymś innym niż rachunki i obowiązki. Czy to moja wina? Czy powinnam była bardziej się starać?
Wieczorem Adam wrócił sam. Usiadł naprzeciwko mnie.
— Przepraszam — powiedział cicho. — Nie wiem, co się ze mną stało. To był błąd.
— Ile to trwa? — zapytałam.
Zawahał się.
— Kilka miesięcy… Ale to nic nie znaczyło. Byłem samotny… Ty ciągle w pracy, dzieci, twoja mama… Ja też chciałem być ważny.
Poczułam gniew. — A ja? Myślisz, że mi było łatwo? Pracuję na dwa etaty, żebyśmy mogli spłacić kredyt! Ty miałeś czas na romanse, ja nie miałam czasu nawet na sen!
Adam spuścił głowę.
— Może powinniśmy porozmawiać z kimś… Może terapia?
Roześmiałam się gorzko.
— Ty chcesz terapii? Po tym wszystkim?
Przez kolejne dni żyliśmy obok siebie jak obcy ludzie. Dzieci wróciły z wakacji i od razu wyczuły napięcie. Michał zapytał: — Mamo, czemu tata śpi na kanapie?
Nie umiałam odpowiedzieć. Wieczorami płakałam po cichu w łazience. Mama dzwoniła ze szpitala:
— Córeczko, coś się stało? Słyszę po głosie…
— Wszystko dobrze, mamo — kłamałam.
W pracy koleżanki pytały:
— Wyglądasz na zmęczoną. Wszystko okej?
Uśmiechałam się sztucznie i wracałam do domu pełnego ciszy.
Po tygodniu Adam przyszedł z bukietem tulipanów.
— Proszę cię, daj mi szansę. Dla dzieci… dla nas…
Spojrzałam na niego i zobaczyłam człowieka zagubionego, przestraszonego konsekwencjami swoich czynów. Ale czy można odbudować zaufanie? Czy można zapomnieć obraz męża z inną kobietą w swoim domu?
Wieczorem zadzwoniła Marta.
— Przepraszam cię… Nie powinnam była… To wszystko moja wina…
— Nie twoja — przerwałam jej. — On też podjął decyzję.
Zaczęły się plotki w bloku. Sąsiadka spod dwójki patrzyła na mnie z litością, a dzieci Martę omijały szerokim łukiem. Czułam się upokorzona we własnym domu.
Któregoś dnia Julka przyszła do mnie z rysunkiem: cała nasza rodzina trzymająca się za ręce pod tęczą.
— Mamo, będzie dobrze? — zapytała cicho.
Przytuliłam ją mocno i poczułam łzy napływające do oczu.
Minęły dwa miesiące. Adam chodzi na terapię indywidualną i czasem razem rozmawiamy z psychologiem. Nie wiem jeszcze, czy potrafię wybaczyć. Każdego dnia walczę ze sobą: o siebie, o dzieci, o resztki godności.
Czasem patrzę w lustro i pytam samą siebie: czy lepiej żyć w prawdzie i samotności, czy w kłamstwie i pozorach szczęścia? Czy można jeszcze zaufać komuś, kto raz tak bardzo zranił?
A wy? Co byście zrobili na moim miejscu? Czy można odbudować coś po zdradzie?