Zdradziłam męża raz. On nie wie. A ja nie mogę przestać o tym myśleć – Moja historia, której nie mam komu opowiedzieć

Zdradziłam męża raz. On nie wie. A ja nie mogę przestać o tym myśleć.

Pierwszy raz wypowiedziałam to zdanie na głos w samochodzie, zatrzymana na czerwonym świetle. Usta drżały, jakbym mówiła do policjanta, a nie do własnego odbicia w lusterku. Deszcz uderzał w szybę rytmem, który przypominał mi tamten wieczór – i nagle zrozumiałam, że pamięć nie pozwoli mi już nigdy być tą samą osobą.

Mój mąż, Tomek, zawsze był dobrym człowiekiem. Cierpliwym, spokojnym, z tym swoim cichym uśmiechem, który koił moje lęki. Poznaliśmy się na studiach w Krakowie, zakochaliśmy się, zamieszkaliśmy razem, potem ślub, dzieci, kredyt na mieszkanie na Ruczaju. Wszystko jak w podręczniku. Tylko że podręczniki nie uczą, co robić, gdy nagle zaczynasz się dusić w swoim własnym życiu.

To był zwykły piątek. Tomek został z dziećmi, bo ja miałam „babskie wyjście” z koleżankami z pracy. Wyszłam z domu, czując się winna już wtedy, choć przecież jeszcze nic się nie wydarzyło. W barze na Kazimierzu spotkałam Pawła – kolegę z liceum, którego nie widziałam od lat. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, piłam wino, potem on odprowadził mnie do taksówki. Zanim wsiadłam, pocałował mnie. Nie protestowałam. Potem już wszystko potoczyło się jak w złym filmie – szybkie decyzje, hotel, dotyk, który miał być tylko chwilą zapomnienia.

Rano obudziłam się z bólem głowy i serca. Paweł spał, a ja patrzyłam na sufit, próbując zrozumieć, kim się stałam. Wróciłam do domu, dzieci rzuciły mi się na szyję, Tomek zrobił mi kawę. Patrzyłam na niego i czułam, jakby ktoś wbijał mi nóż w żołądek.

Od tamtej pory minęły trzy miesiące. Każdego dnia budzę się z myślą, że Tomek się dowie. Każdego dnia patrzę na niego i dzieci i zastanawiam się, czy zasługuję na to, co mam. Czasem mam wrażenie, że Tomek coś przeczuwa. Zdarza się, że patrzy na mnie dłużej niż zwykle, jakby chciał coś powiedzieć, ale milczy. Ja też milczę. Nasze rozmowy stały się krótsze, bardziej powierzchowne. On pyta, czy wszystko w porządku, a ja odpowiadam, że tak, choć w środku krzyczę.

Najgorzej jest wieczorami. Kiedy dzieci już śpią, a Tomek czyta gazetę w salonie, ja siedzę w łazience i płaczę. Próbuję sobie wybaczyć, ale nie potrafię. Próbuję zapomnieć, ale wspomnienie tamtej nocy wraca jak bumerang. Czasem myślę, że powinnam mu powiedzieć. Ale co wtedy? Rozwód? Rozbita rodzina? Dzieci, które nie zrozumieją, dlaczego mama i tata już się nie kochają?

Moja mama zawsze powtarzała: „Małżeństwo to praca, nie bajka”. Ale nikt nie mówił, jak radzić sobie z własną słabością. Zdrada była dla mnie czymś, co przytrafia się innym. Tym, którzy nie kochają, którzy są nieszczęśliwi. Ja kocham Tomka. Kocham nasze dzieci. A jednak to zrobiłam.

Ostatnio Tomek zaproponował, żebyśmy pojechali na weekend tylko we dwoje. „Może nam to dobrze zrobi?” – powiedział, patrząc mi w oczy. Zgodziłam się, choć w środku czułam panikę. Czy on wie? Czy to próba ratowania czegoś, co już się rozpadło?

W samochodzie, w drodze do Zakopanego, milczeliśmy przez większość czasu. W końcu Tomek zapytał:
– Magda, czy ty mnie jeszcze kochasz?
Zatkało mnie. Chciałam powiedzieć: „Tak, kocham cię, ale zrobiłam coś strasznego”. Ale słowa ugrzęzły mi w gardle. Odpowiedziałam tylko:
– Tak, kocham cię.
Tomek uśmiechnął się smutno i odwrócił wzrok. Wiedziałam, że nie uwierzył.

Wieczorem, kiedy siedzieliśmy przy kominku, Tomek powiedział:
– Wiesz, czasem mam wrażenie, że jesteś gdzieś daleko. Jakbyś była obok, ale nie ze mną.
Nie odpowiedziałam. Bałam się, że jeśli zacznę mówić, powiem za dużo. Zamiast tego przytuliłam się do niego, jakby to mogło wymazać wszystko, co się stało.

Po powrocie do domu próbowałam żyć normalnie. Pracować, zajmować się dziećmi, gotować obiady, śmiać się z Tomkiem. Ale wszystko było jakby za szybą. Czułam, że oddalam się od wszystkich, nawet od siebie samej.

Pewnego dnia, kiedy odbierałam córkę z przedszkola, spotkałam Pawła. Uśmiechnął się do mnie, jakby nic się nie stało. Przeszły mnie ciarki. Chciałam mu powiedzieć, żeby więcej się do mnie nie odzywał, ale zabrakło mi odwagi. Wieczorem napisał mi SMS-a: „Tęsknię za tobą”. Skasowałam wiadomość, ale serce waliło mi jak młotem.

Od tamtej pory boję się, że Paweł się nie zatrzyma. Że któregoś dnia zadzwoni do mojego męża, że wszystko się wyda. Że stracę wszystko, co mam. Że dzieci będą cierpieć przez mój jeden błąd.

Czasem myślę, że powinnam wyznać Tomkowi prawdę. Ale czy to nie byłoby tylko przerzucenie ciężaru z moich barków na jego? Czy wyznanie winy cokolwiek naprawi? Czy można jeszcze odbudować zaufanie, kiedy raz się je zniszczyło?

Nie wiem, co robić. Każdego dnia budzę się z nadzieją, że może dziś będzie łatwiej. Ale nie jest. Może kiedyś znajdę w sobie odwagę, żeby powiedzieć Tomkowi prawdę. A może będę żyć z tą tajemnicą do końca życia.

Czy można jeszcze naprawić swoje życie, kiedy zrobiło się coś niewybaczalnego? Czy wy bylibyście w stanie wybaczyć zdradę – sobie albo komuś bliskiemu?